sobota, 10 lutego 2018

1.

  Koleżanka wpadła wczoraj na noc. Oreo, Pringlesy, czekolada w przeróżnej postaci i inne ekscesy zagościły wczoraj i dzisiaj w moim brzuchu. Do końca tego tygodnia już się nie zmuszę, ale od poniedziałku w takim razie wezmę się za siebie.
  Muszę poodwiedzać wasze blogi. Dawno mnie tutaj nie było, więc w sumie trzeba się na nowo obeznać kto, gdzie i jak. ;) Tutaj zawsze mogę liczyć na wsparcie i motywację, a tego mi teraz potrzeba - mam znów jakiś mętny dołek... coraz częściej mam ochotę położyć się, przykryć kołdrą i płakać. Albo siedzę w miejscu, patrzę w jakiś nieokreślony punkt w przestrzeni i czuję ten ucisk w piersi. Taki kłujący ból, którego nawet nie potrafię dobrze nazwać i opisać. Mam nadzieję, że prowadzenie bloga i posiadanie takiego miejsca, gdzie mogę się wyżalić mi jakoś pomoże. Choćby sam fakt, że mogłabym zrzucić ten kamień z serca i poczuć jakąś ulgę.
  Lamerski post. Postaram się jutro napisać coś konkretnego, dodam thinspirację, odwiedzę wasze blogi. Ostatni taki organizacyjny dzień. :)

piątek, 9 lutego 2018

Dzień dobry?

  Witam na moim blogu, motylki. Jestem tutaj, bo muszę schudnąć. Około 167 wzrostu, 66,9 kg czystego tłuszczu, 82-centymetrowa talia i coraz ciaśniejszy rozmiar 40.
  Gdy zważyłam się te cztery dni temu będąc jeszcze u siostry, po raz pierwszy od pół roku (nie mam wagi) i zrozumiałam, że w rok przytyłam 10 kilogramów... no cóż, to był, delikatnie powiedziawszy, szok. Od dawna nie cierpię swojego ciała, a to tę nienawiść tylko pogłębiło...
  Wiadomo - zadecydowałam więc, że muszę coś z tym zrobić. Jeszcze nie wiem dokładnie co - jednak nie zostawię tego samego sobie. Robię to z różnych powodów - między innymi w ramach pewnego eksperymentu, o którym wam później opowiem.
  Mój cel to jak na razie 5 kg mniej, aby zmieścić się w stare ubrania w rozmiarze M, ale na pewno na tym nie koniec. ;)
  Nie wiem jeszcze jaką dietę wybiorę - na razie staram się jeść po prostu zdrowiej i trochę mniej. Potrafiłam przyswoić dziennie z 3500 tysięcy kalorii, więc myślę, że takie delikatne zejście krzywdy mi nie zrobi. + nie długo idę do lekarza w związku ze skazą białkową na ramionach. Mój brat również ma ten problem, a lekarz te kilka lat temu zalecił mu restrykcyjną dietę pozbawioną wszelkiego rodzaju produktów mlecznych i słodyczy, także spodziewam się podobnej decyzji. Będę mogła wtedy jeść mało bez podejrzeń, po prostu "ze względów zdrowotnych". Nie mogłoby być lepiej. ^^
 Trzymajcie się ciepło, motylki. Jutro wieczorem napiszę kolejnego posta.

Dzień 007

Pierwszy tydzień za mną! *o* A oprócz tego, było też ważenie. Przyznam się z ręką na sercu kruszynki, że prawie o tym zapomniałam. Pisałam...